Zastal Zielona Góra - MKS Dąbrowa Górnicza 82-70
Kibice w hali CRS wreszcie mogli odetchnąć z ulgą. Po dwóch nieudanych próbach u siebie, Zastal Zielona Góra w końcu znalazł sposób, by przełamać niemoc przed własną publiką. Drużyna Arkadiusza Miłoszewskiego pokonała MKS Dąbrowa Górnicza 82:70, pokazując momentami koszykówkę z najwyższej półki i wyraźnie sygnalizując, że okres poszukiwania rytmu może mieć już za sobą.
Jeszcze przed spotkaniem trener Miłoszewski mówił o potrzebie stabilizacji i koncentracji od pierwszych minut. W zapowiedziach podkreślano, że Zastal wciąż szuka własnej tożsamości i płynności gry, a domowe mecze muszą stać się jego atutem. Rywal z Dąbrowy przyjechał jednak w świetnych nastrojach — po zwycięstwach nad Stalą Ostrów i Czarnymi Słupsk oraz z renomą jednego z pozytywnych zaskoczeń początku sezonu.
Pierwsza kwarta była w wykonaniu Zastalu bardzo nerwowa. Zielonogórzanie popełniali proste błędy, a cztery przewinienia w pierwszych minutach i wynik 0:7 sprawiły, że publiczność zaczęła się niecierpliwić. Dopiero Phil Fayne, po blisko czterech minutach, zdobył pierwsze punkty dla gospodarzy. Amerykanin próbował poderwać kolegów do walki, lecz ofensywa Zastalu długo wyglądała na zaciętą. Jedynie Fayne i Garrison potrafili regularnie punktować. Dopiero trójka Szumerta w końcówce pozwoliła zmniejszyć stratę do jednego punktu, jednak celny rzut Wojdały ustalił wynik pierwszej kwarty na 13:17 dla gości.
Druga kwarta rozpoczęła się od mocnego nacisku MKS-u, który dzięki trójkom Garcii i Curry’ego Jr. odskoczył na dziesięć punktów. Zastal odpowiedział dopiero w połowie tej części, kiedy to przebudził się kapitan Andy Mazurczak. To właśnie on był architektem odrodzenia gospodarzy, zdobył siedem punktów z rzędu, trafił z dystansu i zainspirował zespół do potężnej serii. Zielonogórzanie grali jak z nut, a ich gra w obronie była niemal bezbłędna. Po trafieniach Fayne’a i Maughmera seria Zastalu urosła do 17:0, co dało miejscowym siedmiopunktowe prowadzenie. MKS dopisał jeszcze kilka punktów po błędach w końcówce, ale do przerwy Zastal prowadził 36:33.
Po zmianie stron Zastal kontynuował swoją świetną grę. Fayne imponował pod koszem, Szumert i Garrison dokładali ważne punkty, a obrona gospodarzy nie pozwalała dąbrowianom na łatwe rzuty. Po czterech minutach trzeciej kwarty przewaga sięgnęła już dwunastu punktów, a trybuny w Zielonej Górze eksplodowały z radości. Zespół Miłoszewskiego grał z pasją i energią, która dawno nie była tak widoczna. Choć końcówka trzeciej odsłony była nieco chaotyczna i po trójkach Peterki oraz Garcii przewaga stopniała do siedmiu punktów, Zastal wciąż miał pełną kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie (56:49).
Ostatnia kwarta przyniosła potwierdzenie dominacji gospodarzy. Zastal otworzył ją mocnym akcentem, a trójki Mazurczaka i Cartiera sprawiły, że przewaga wzrosła do szesnastu punktów. Choć MKS próbował jeszcze poderwać się do walki i zmniejszył straty do dziewięciu oczek, miejscowi nie pozwolili na większe emocje w końcówce. Fayne ponownie dominował pod tablicami, a cały zespół grał zespołowo i konsekwentnie, co zaowocowało pierwszym w tym sezonie zwycięstwem w hali CRS.
Statystyki potwierdzają charakter zespołu Phil Fayne i Andy Mazurczak byli bohaterami wieczoru — obaj zakończyli mecz z dorobkiem 17 punktów. Kapitan Zastalu rozdał też aż siedem asyst, dyrygując ofensywą z ogromnym spokojem i pewnością siebie. Wspierali ich Garrison oraz Cartier, którzy również zdobyli dwucyfrowe liczby punktów.
Po stronie gości błyszczał Marc Garcia, autor aż 26 oczek, z czego 12 zdobył po rzutach zza łuku. Mimo to MKS nie był w stanie zatrzymać rozpędzonych zielonogórzan, którzy imponowali obroną i kontrolą tempa gry.
Trener Miłoszewski podkreślał przed meczem, że jego drużyna musi przestać tracić łatwe piłki i poprawić skuteczność z dystansu, i choć celność za trzy (8/22) wciąż pozostawia pole do poprawy, to gra Zastalu była zdecydowanie bardziej poukładana i zespołowa niż w poprzednich kolejkach.
To zwycięstwo może mieć dla Zastalu ogromne znaczenie nie tylko w tabeli, ale przede wszystkim mentalnie. Zielonogórzanie pokazali, że potrafią reagować na trudne momenty i odzyskiwać kontrolę nad meczem, a liderzy drużyny wreszcie wzięli odpowiedzialność na siebie. Zespół Miłoszewskiego w końcu przypomniał sobie, jak smakuje zwycięstwo przed własną publicznością, a to może być dopiero początek lepszej serii.
Wyniki poszczególnych kwart:
II: 23-16
III: 20-16
IV: 26-21
2025-10-26 19:36:58
Kategoria: kosz / newsy
















PGE Ekstraliga 2025
Orlen Basket Liga 2025/26
III Liga 3 grupa 2025/26
Superliga tenisa stołowego
I liga piłki ręcznej
II liga siatkówki
Liga Futbolu Amerykańskiego
Rejestracja
Głosowanie
Zasady
Wyniki
Kluby uczniowskie
Stowarzyszenia
Kluby sportowe
Związki sportowe
Stadiony
Hale
Pływalnie
Inne
O nas
Nasza historia
Reklama
Kontakt