Taron GTK Gliwice - Zastal Zielona Góra 62-86
Jest pierwsza wygrana Zastalu Zielona Góra w sezonie 2025/2026! Zielonogórzanie pewnie pokonali na wyjeździe Tauron GTK Gliwice 86-62 w meczu 3. kolejki Orlen Basket Ligi. Goście kontorolowali spotkanie od pierwszej do ostatniej syreny i stopniowo powiększali przewagę. Aż sześciu podopiecznych trnerea Miłoszewskiego przekroczyło granicę 10 zdobytych punktów.
Wejście w sezon nie było udane ani dla Zastalu, ani dla GTK – oba zespoły zanotowały porażki w pierwszych spotkaniach, co od razu podkręciło napięcie przed poniedziałkowym meczem. Dla obu drużyn pojawiła się okazja do rehabilitacji i zbudowania pierwszych punktów w tabeli.
Mecz rozpoczął się koncertowo dla gości. Dwie szybkie trójki Jayvona Maughmera ustawiły ton pierwszej kwarcie, po której Zastal prowadził już dwucyfrowo. GTK szybko osiągnęło limit przewinień, a Zastal bezlitośnie wykorzystywał każdy błąd rywali. Gliwiczanie mieli ogromne problemy w ataku – punkty zdobywało zaledwie czterech zawodników, z czego aż 12 z 16 w tej części gry należało do Andiego Cleavesa. Tymczasem Zastal imponował zespołowością – piłka krążyła płynnie, a Andy Mazurczak kreował kolegów - w samej pierwszej kwarcie zanotowal aż 5 asyst. Po dziesięciu minutach goście prowadzili 24-18.
Druga odsłona meczu nie przyniosła przełomu dla gospodarzy. Choć GTK próbowało agresywnie bronić i wymuszać przewinienia, Zastal zachował chłodną głowę. Mimo, że gliwiczanie chwilowo zmniejszyli dystans do czterech punktow, po trójce Filipa Matczaka i punktach Garrisona oraz Sulimy przewaga ponownie urosła do 12 oczek. Gospodarze mogli liczyć na rzuty osobiste po wczesnym przekroczeniu limitu fauli przez rywali, ale nie potrafili tego wykorzystać. Zastal grał dojrzale, cierpliwie rozgrywał każdą akcję, powiększając dystans. Na przerwę schodził z wynikiem 48:34.
Druga połowa zaczęła się niefortunnie dla gospodarzy. W jednej z akcji Phil Fayne przypadkowo upadł na nogę Andy’ego Cleavesa, który skręcił staw skokowy i musiał na dłuższą chwilę opuścić parkiet. To duży cios, bo amerykański obrońca był do tego momentu najlepszym strzelcem GTK. W jego nieobecności Zastal wciąż utrzymywał wysoki rytm – Patrick Cartier trafił swoją pierwszą trójkę w sezonie, a po chwili przewaga sięgnęła 18 punktów. Cleaves wrócił do gry w połowie kwarty, ale nie był już tak skuteczny, a GTK ponownie wpadło w faulowy kłopot. Zastal wykorzystywał kolejne wizyty na linii rzutów wolnych i choć pod koniec gospodarze zaliczyli mały zryw 6:1, po trójce Marcina Woronieckiego różnica wciąż wynosiła 14 punktów – 65:51 przed decydującą częścią meczu.
Ostatnie dziesięć minut to już pełna kontrola zielonogórzan. Seria 9:2 w pierwszych czterech minutach rozwiała wszelkie wątpliwości. Zastal bawił się koszykówką – grał lekko, z polotem, a każdy zawodnik dokładał cegiełkę do sukcesu. GTK wyglądało na zrezygnowane, a Rashun Davis – który miał być liderem – zakończył mecz z mizernym 2/7 z gry. Zielonogórzanie dociągneli zwycięstwo do końca i pewnie przypięczętowali je na solidnym 86-62.
Zastal pokazał, że może być jednym z najbardziej zbilansowanych zespołów w lidze. Aż sześciu graczy przekroczyło granicę 10 punktów: Mazurczak, Fayne, Cartier, Maughmer, Sulima i Matczak. To dowód, że podopieczni trenera Miłoszewskiego potrafią rozłożyć odpowiedzialność za wynik na całą drużynę. Jedyne, co wymaga poprawy, to liczba strat – 15 w tym meczu to wciąż zbyt wiele, choć i tak mniej niż 18 z inauguracji.
Po dwóch meczach Zastal ma wreszcie na koncie wygraną – zasłużoną, efektowną i dającą solidny impuls do dalszej pracy. Zielonogórzanie zrobili dokładnie to, co zapowiadali przed spotkaniem – pokazali energię, zespołowość i ofensywną różnorodność. Garrison, Matczak i Maughmer rozkręcają się z meczu na mecz, a jeśli Fayne utrzyma formę z Gliwic, Zastal może szybko wrócić do czołówki ligowej tabeli.
Wyniki poszczególnych kwart:
I: 18:24,
II: 16:24,
III:17:17,
IV:11:21.
Mecz rozpoczął się koncertowo dla gości. Dwie szybkie trójki Jayvona Maughmera ustawiły ton pierwszej kwarcie, po której Zastal prowadził już dwucyfrowo. GTK szybko osiągnęło limit przewinień, a Zastal bezlitośnie wykorzystywał każdy błąd rywali. Gliwiczanie mieli ogromne problemy w ataku – punkty zdobywało zaledwie czterech zawodników, z czego aż 12 z 16 w tej części gry należało do Andiego Cleavesa. Tymczasem Zastal imponował zespołowością – piłka krążyła płynnie, a Andy Mazurczak kreował kolegów - w samej pierwszej kwarcie zanotowal aż 5 asyst. Po dziesięciu minutach goście prowadzili 24-18.
Druga odsłona meczu nie przyniosła przełomu dla gospodarzy. Choć GTK próbowało agresywnie bronić i wymuszać przewinienia, Zastal zachował chłodną głowę. Mimo, że gliwiczanie chwilowo zmniejszyli dystans do czterech punktow, po trójce Filipa Matczaka i punktach Garrisona oraz Sulimy przewaga ponownie urosła do 12 oczek. Gospodarze mogli liczyć na rzuty osobiste po wczesnym przekroczeniu limitu fauli przez rywali, ale nie potrafili tego wykorzystać. Zastal grał dojrzale, cierpliwie rozgrywał każdą akcję, powiększając dystans. Na przerwę schodził z wynikiem 48:34.
Druga połowa zaczęła się niefortunnie dla gospodarzy. W jednej z akcji Phil Fayne przypadkowo upadł na nogę Andy’ego Cleavesa, który skręcił staw skokowy i musiał na dłuższą chwilę opuścić parkiet. To duży cios, bo amerykański obrońca był do tego momentu najlepszym strzelcem GTK. W jego nieobecności Zastal wciąż utrzymywał wysoki rytm – Patrick Cartier trafił swoją pierwszą trójkę w sezonie, a po chwili przewaga sięgnęła 18 punktów. Cleaves wrócił do gry w połowie kwarty, ale nie był już tak skuteczny, a GTK ponownie wpadło w faulowy kłopot. Zastal wykorzystywał kolejne wizyty na linii rzutów wolnych i choć pod koniec gospodarze zaliczyli mały zryw 6:1, po trójce Marcina Woronieckiego różnica wciąż wynosiła 14 punktów – 65:51 przed decydującą częścią meczu.
Ostatnie dziesięć minut to już pełna kontrola zielonogórzan. Seria 9:2 w pierwszych czterech minutach rozwiała wszelkie wątpliwości. Zastal bawił się koszykówką – grał lekko, z polotem, a każdy zawodnik dokładał cegiełkę do sukcesu. GTK wyglądało na zrezygnowane, a Rashun Davis – który miał być liderem – zakończył mecz z mizernym 2/7 z gry. Zielonogórzanie dociągneli zwycięstwo do końca i pewnie przypięczętowali je na solidnym 86-62.
Zastal pokazał, że może być jednym z najbardziej zbilansowanych zespołów w lidze. Aż sześciu graczy przekroczyło granicę 10 punktów: Mazurczak, Fayne, Cartier, Maughmer, Sulima i Matczak. To dowód, że podopieczni trenera Miłoszewskiego potrafią rozłożyć odpowiedzialność za wynik na całą drużynę. Jedyne, co wymaga poprawy, to liczba strat – 15 w tym meczu to wciąż zbyt wiele, choć i tak mniej niż 18 z inauguracji.
Po dwóch meczach Zastal ma wreszcie na koncie wygraną – zasłużoną, efektowną i dającą solidny impuls do dalszej pracy. Zielonogórzanie zrobili dokładnie to, co zapowiadali przed spotkaniem – pokazali energię, zespołowość i ofensywną różnorodność. Garrison, Matczak i Maughmer rozkręcają się z meczu na mecz, a jeśli Fayne utrzyma formę z Gliwic, Zastal może szybko wrócić do czołówki ligowej tabeli.
Wyniki poszczególnych kwart:
I: 18:24,
II: 16:24,
III:17:17,
IV:11:21.
2025-10-13 20:05:41
Kategoria: kosz / newsy