Zastal Zielona Góra - Legia Warszawa 84-94
Niestety dobrej gry Zastalu wystarczyło tylko na pierwszą połowę. Nie sprawdziło się powiedzenie "do trzech razy sztuka", a gospodarze olbrzymi przestój w 3. kwarcie przypłacili kolejną porażką. Na plus przebudzenie Kołodzieja, ale to zdecydowanie za mało, aby wygrywać na poziomie OBL.
Zastal rozpoczął piątką: Thornwell, Saulys, Harris, Murphy, Matczak. Mimo nietypowej pory rozpoczęcia spotkania i niepełnych trybun w zielonogórskiej hali, widać było mobilizację i chęć odniesienia pierwszego zwycięstwa w obecnym sezonie OBL.
Wynik spotkania otworzył Matczak, ale już od początku widoczna była duża nerwowość obu zespołów, a sędziowie co chwilę kończyli akcje odgwizdaniem przewinień. W 3 minucie faul niesportowy otrzymał Murphy, a w konsekwencji po 2 rzutach osobistych Kolendy i trójce Silinsa goście wyszli na prowadzenie 12-8. A po kolejnych 2 punktach Łotysza trener Zastalu zmuszony został do wzięcia pierwszej przerwy w spotkaniu. Na parkiecie po stronie gospodarzy pojawili się Browning i Kołodziej jednak nie zmieniło to obrazu spotkania. Wśród gości coraz śmielej w ataku radził sobie trzeci strzelec ligi McGusty, skutecznie grał Silins, pierwszą trójkę przymierzył Pluta. Na 2 minuty przed końcem kwarty pierwsze punkty w sezonie zdobył Kołodziej, a dwucyfrówkę na koncie miał już niesamowicie skuteczny Saulys. Ostatnie akcje to popisy z dystansu po obu stronach, trochę lepsza gra gospodarzy, a po 10 minutach Zastal przegrywał zaledwie 27-29.
Początek 2. kwarty to punkty Thornwella, trójka Kołodzieja i niesamowity blok Harrisa, który po chwili dorzucił kolejne 2 oczka. Zastal wyszedł na prowadzenie 34-31, a czasem musiała ratować się Legia. Gra bardzo się wyrównała, a kibice miejscowych zaczynali wierzyć w odniesienie pierwszego zwycięstwa. Pod koszem doskonale radził sobie Vucic, dla miejscowych ku radości publiczności trafiał Kołodziej, który zapomniał już o fatalnym starcie sezonu w swoim wykonaniu. Na 4 minuty przed końcem pierwszej połowy ponownie za 3 trafił Pluta, a goście prowadzili 46-42. Kolejne akcje to popis Matczaka, a polska rotacja Zastalu w pierwszej połowie zdobyła aż 20 punktów! A ponieważ dla Legii seryjnie punktować zaczął Kolenda, to mecz odbywał się zdecydowanie pod dyktando Polaków. To było najlepsze 20 minut zielonogórzan w tym sezonie, jeszcze z dziurawą defensywą, ale pomysłem i walecznością w ataku. Do przerwy najskuteczniejszy Thornwell, zdobywca 14 punktów, a po niesamowitej trójce Evansa równo z końcową syreną na tablicach remis 55-55.
Otwarcie 2. połowy to run 6-0 dla gości, brak punktów Zastalu przez prawie 3 minuty 3. kwarty i czas Sirvydisa, próbujący przywrócić pomysł na grę po obu stronach parkietu. Gospodarze kompletnie pogubili się w ataku, pudłując z każdej pozycji, a w połowie kwarty jedyne punkty dla miejscowych zdobył Matczak i to z lini rzutów osobistych. W Legi rządził McGusty seryjnie trafiając swoje rzuty, a goście wyszli na najwyższe, 10 punktowe prowadzenie. Niestety obraz gry bliżniaczo przypominał pierwsze spotkania zielonogórzan, a po pierwszych punktach z gry Browninga Zastal przegrywał 60-72, a gra zaczynała wyglądać coraz gorzej. Po 3. kwartach, aż piątka zawodników Legi miała już dwucyfrówki na koncie, pokazując dużą różnorodność w ataku i trafiając na niesamowitej skuteczności. Trzeci strzelec ligi, McGusty, zdobył w tej odsłonie aż 13 punktów. Wynik Zastalu zatrzymał się na 6 punktach, a ta część spotkania przegrana przez miejscowych aż 6-29!
Ostatnie 10 minut to spore rozluźnienie w szeregach gości, którzy za szybko uznali, iż wygrali już to spotkanie. Po trójkach Saulysa, Woronieckiego i akcji 2+1 Harrisa gospodarze otworzyli kwartę 11-2 niwelując stratę do 14 punktów. Jednak później gra toczyła się punkt za punkt, zerwał się jeszcze Thornwell, ale szybko na jego punkty odpowiadał McGusty, zdecydowany lider drużyny Legi. Nic więcej Zastal już nie pokazał, a Gród Bachusa ponownie okazał się bardzo gościnny dla ekipy gości. Gospodarze co prawda wygrywają ostatnią kwartę 23-10, ale to Legia zwycięża 94-84.
Dwie całkowicie odmienne połowy w wykonaniu miejscowych, i powrót demonów z pierwszych spotkań. O ile 20 minut meczu to sporo pozytywów w grze Zastalu, a ogromna w tym zasługa polskiej rotacji, która "ciągnęła" wynik, to przestój w 3. kwarcie kosztował zielonogórzan 3 porażkę w tym sezonie. Ponowny brak lidera powodował, iż miejscowi kibice coraz częściej spoglądali pod sufit i zastrzeżony numer Hodge'a, najlepszego zawodnika w historii klubu. Najskuteczniejsi na parkiecie byli Thornwell, zdobywca 21 punktów, oraz McGusty, który przy swoim nazwisku zapisał 24 punkty.
Wyniki poszczególnych kwart:
I: 27-29
II: 28-26
III: 6-29
IV: 23-10
Zastal: Thornwell 21, Matczak 14, Saulys 13, Kołodziej 11, Harris 9, Browning 6, Murphy 5, Woroniecki 5
Legia: McGusty 24, Kolenda 14, Pluta 12, Jones 12, Silins 11, Vucić 10, Evans 9, Grudziński 2, Wilczek
2024-10-20 12:39:53
Kategoria: kosz / newsy
Komentarze
Grzegorz
2024-10-20 14:32:52Odpowiedź
Jak można tak grać ... Amatorzy kontra ZAWODOWCY. Kto odpowiada za dobór tych partaczy ....
ZASTAL kojarzył się do tej pory z ZAWODOWCAMI .... A teraz WSZYSTKO jest rozdrabniane na ochłapy ... Panie BYŁY PREZYDENCIE ZG. Jest PAN z siebie zadowolony?