Protasiewicz o swojej przeszłości i przyszłości
W przeszłości znakomity żużlowiec z wieloma złotymi medalami Drużynowych Mistrzostw Świata i Polski. Jego największym indywidualnym osiągnięciem było zdobycie tytułu Mistrza Świata Juniorów w 1996 roku na torze w Olching. Obecnie dyrektor sportowy klubu, w którym przeżywał wzloty i upadki w sportowej karierze. Piotr Protasiewicz o swojej przyszłości w klubie, a także o niepowodzeniach w cyklu Grand Prix.
Dla wieloletniego kapitana Stelmet Falubazu Zielona Góra sezon 2022 był ostatni w jego sportowej karierze. Piotr Protasiewicz zakończył piękną przygodę z żużlem, natomiast tylko na torze. PePe objął stanowisko dyrektora sportowego w Zielonogórskim Klubie Żużlowym, jednak wyznaje, że jego przyszłość na owym stanowisku może potoczyć się różnie - wszystko zależy od jego zapału do pracy.
- Dzisiaj jestem tu w klubie, w Falubazie Zielona Góra. Chciałbym zostawić po sobie coś, żeby to było. Ja jestem tylko pracownikiem. Jeżeli nie będę spełniał pokładanych nadziei to może być tak, że będę szukał pracy. Na szczęście mam taki charakter, że jak czegoś się podejmuję to chcę dać coś od siebie - być taką wartością dodatnią. Zobaczymy czy sobie poradzę. Nigdy niewiadomo, co będzie za rok, dwa czy pięć lat.
Piotr Protasiewicz miał piękną karierę, w której wywalczył wiele medali Drużynowych Mistrzostw Polski i Drużynowych Mistrzostw Świata. Do jego największych osiągnięć indywidualnych zalicza się przede wszystkim Mistrzostwo Świata Juniorów z 1996 roku i tytuł Mistrza Polski zdobytego trzy lata później w Bydgoszczy. Wieloletni kapitan Falubazu nie zwojował jednak cyklu Speedway Grand Prix. W walce o Indywidualne Mistrzostwo Świata miewał jedynie przebłyski dobrej jazdy. W sezonie 2003 uplasował się na 11 miejscu we wspomnianym cyklu i była to najwyższa pozycja zajęta przez PePe. Ówczesny dyrektor sportowy ZKŻ-u zdradził jakie były powody gorszej jazdy w SGP.
- Byłem nieprzygotowany sportowo i sprzętowo. Od strony sportowej zabrakło chłodniejszej głowy. W biegach finałowych potrafiłem przepalić i podjąć złą decyzję, o czym świadczą te finały, w których walczyłem o pierwszą pozycję, a spadałem na czwartą. W półfinałach też odpadałem złym startem lub złą decyzją, ale generalnie ja nie jechałem dobrych cykli, równych zawodów. Były pojedyncze, ale zawsze czegoś brakowało. Z perspektywy czasu - pewnie chłodnej głowy, bo jeśli zawodnicy wygrywali Grand Prix, a ja na drugi dzień w meczu ligowym na tym samym sprzęcie wygrywałem trzy razy, ja robiłem 15 pkt. oni 6 pkt. to nie świadczy o tym, że oni zapomnieli tylko, że ja pojechałem na swoim poziomie. Nie miałem sprzętu na wszystkie tory. Doświadczenia też nie miałem. Nie potrafiłem tak jak Tomek tego wszystkiego dopasować. Nie miałem wahadła sprzętu. Dzisiaj o tym wiem, ale wtedy mi się wydawało, że jest wszystko okej. Mentalnie nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Narzucałem sobie zbyt dużo presji i nie jechałem tak jak powinienem.
Źródło: Zakręceni W Lewo
- Dzisiaj jestem tu w klubie, w Falubazie Zielona Góra. Chciałbym zostawić po sobie coś, żeby to było. Ja jestem tylko pracownikiem. Jeżeli nie będę spełniał pokładanych nadziei to może być tak, że będę szukał pracy. Na szczęście mam taki charakter, że jak czegoś się podejmuję to chcę dać coś od siebie - być taką wartością dodatnią. Zobaczymy czy sobie poradzę. Nigdy niewiadomo, co będzie za rok, dwa czy pięć lat.
Piotr Protasiewicz miał piękną karierę, w której wywalczył wiele medali Drużynowych Mistrzostw Polski i Drużynowych Mistrzostw Świata. Do jego największych osiągnięć indywidualnych zalicza się przede wszystkim Mistrzostwo Świata Juniorów z 1996 roku i tytuł Mistrza Polski zdobytego trzy lata później w Bydgoszczy. Wieloletni kapitan Falubazu nie zwojował jednak cyklu Speedway Grand Prix. W walce o Indywidualne Mistrzostwo Świata miewał jedynie przebłyski dobrej jazdy. W sezonie 2003 uplasował się na 11 miejscu we wspomnianym cyklu i była to najwyższa pozycja zajęta przez PePe. Ówczesny dyrektor sportowy ZKŻ-u zdradził jakie były powody gorszej jazdy w SGP.
- Byłem nieprzygotowany sportowo i sprzętowo. Od strony sportowej zabrakło chłodniejszej głowy. W biegach finałowych potrafiłem przepalić i podjąć złą decyzję, o czym świadczą te finały, w których walczyłem o pierwszą pozycję, a spadałem na czwartą. W półfinałach też odpadałem złym startem lub złą decyzją, ale generalnie ja nie jechałem dobrych cykli, równych zawodów. Były pojedyncze, ale zawsze czegoś brakowało. Z perspektywy czasu - pewnie chłodnej głowy, bo jeśli zawodnicy wygrywali Grand Prix, a ja na drugi dzień w meczu ligowym na tym samym sprzęcie wygrywałem trzy razy, ja robiłem 15 pkt. oni 6 pkt. to nie świadczy o tym, że oni zapomnieli tylko, że ja pojechałem na swoim poziomie. Nie miałem sprzętu na wszystkie tory. Doświadczenia też nie miałem. Nie potrafiłem tak jak Tomek tego wszystkiego dopasować. Nie miałem wahadła sprzętu. Dzisiaj o tym wiem, ale wtedy mi się wydawało, że jest wszystko okej. Mentalnie nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Narzucałem sobie zbyt dużo presji i nie jechałem tak jak powinienem.
Źródło: Zakręceni W Lewo
2022-12-03 16:32:30
Kategoria: zuzel / wywiady