Lechia Zelona Góra - Pniówek 74 Pawłowice 4:1
W sobotnie popołudnie zielonogórscy piłkarze przypieczętowali kolejną wygraną i status niepokonanych w tym sezonie. Lechia Zielona Góra wysoko zwyciężyła nad Pniówkiem 74 Pawłowice, w meczu 5. kolejki III ligi. Podopieczni trenera Sebastiana Mordala dobrze weszli w spotkanie i już przed zmianą stron objęli wysokie prowadzenie.
Przed tym meczem trener Sebastian Mordal zdecydował się na zmiany w składzie – w wyjściowej jedenastce zobaczyliśmy, po raz pierwszym w tym sezonie, obrońcę Embalo. Ponadto na placu gry pojawił się też Mateusz Rzeźnik, który w wyjazdowym, tym inauguracyjnym starciu przeciwko Podlesiance Katowice, ucierpiał. Doznał wtedy kontuzji: dość przypadkowo, bo podczas walki o piłkę, zderzył się z klubowym kolegą Łukaszem Tumalą – rozcinając łuk brwiowy. I od tamtej właśnie pory czekał na swoją kolejną szansę.
Lechia miała na ten mecz cel – trzecią wygraną. W tym sezonie przecież jeszcze z placu gry nie schodziła pokonana, lecz po ostatnich dwóch pojedynkach pojawił pewien niedosyt. Remisy z Polonią Słubice i Stalą Brzeg punkty dały, ale sporo było do poprawy w grze gospodarzy.
Lechia miała na ten mecz cel – trzecią wygraną. W tym sezonie przecież jeszcze z placu gry nie schodziła pokonana, lecz po ostatnich dwóch pojedynkach pojawił pewien niedosyt. Remisy z Polonią Słubice i Stalą Brzeg punkty dały, ale sporo było do poprawy w grze gospodarzy.

Miejscowi od początku narzucili swój styl gry, na boisku przeważali i przeprowadzili kilka ładnych dla oka akcji. W 32. minucie, właśnie po jednej z nich, padła otwierająca wynik bramka. A na listę strzelców wpisał się Mateusz Lisowski. Kilka minut później, bo dokładnie od 42. minuty, było już 2:0 – podwyższył Mateusz Zientarski. Podopieczni Sebastiana Mordala nie zatrzymywali się i dążyli do tego, aby zdobywać kolejne gole.
I ta sztuka udała się tuż po przerwie, bo w 46. minucie, kiedy sędzia podyktował rzut karny dla Lechii. Tego karnego na gola – swojego drugiego w tym pojedynku – zamienił Zientarski. Trafił z wapna i ucieszył, tłumnie zebranych na trybunach, kibiców.
Kiedy wydawało się, że worek z bramkami się rozwiązał i za chwilę wpadną następne, no i... wpadła czwarta, choć pierwsza tego dnia dla rywali. W 61. minucie, jak się później okazało honorowego gola dla gości, zdobył Filip Lachendro. Odpowiedź Lechii była niemal natychmiastowa, bo wynik meczu na 4:1 przypieczętował Przemysław Mycan.
Dodajmy jeszcze, że przedstawiciele Lechii uroczyście podziękowali za pracę – na rzecz lubuskiej piłki nożnej – trenerowi Henrykowi Mazurkiewiczowi, który właśnie kończy karierę. A w przeszłości pracował m.in. w Zielonej Górze, ale również w wielu innych klubach naszego województwa.
Autor: Mateusz Komperda
2024-08-31 20:04:51
Kategoria: pilka / newsy