Sewertronics Sokół Łańcut – Enea Stelmet Zastal ZG 88-89
Jest pierwsze wygrana w sezonie zielonogórskich koszykarzy! Enea Stelmet Zastal Zielona Góra po bardzo ciężkim meczu zakończonym dogrywką, pokonał Sewertronics Sokół Łańcut 89-88. Podopieczni trenera Davida Dedka dobrze weszli w spotkanie, a w drugiej kwarcie prowadzili nawet szesnastoma punktami. Zwycięstwa jednak nie zamierzał oddać Sokół, który rzucił się w intensywną pogoń za rywalem i o mały włos nie odmienił losów spotkania.
Po raz pierwszy w sezonie oba zespoły wystąpiły w pełnych składach. W drużynie z Łańcuta do gry wrócili Marcin Nowakowski i Filip Struski, którzy leczyli kontuzje – dla pierwszego z nich był to pierwszy mecz w sezonie, Struski natomiast opuścił dwie kolejki ze względu na problem z okiem. Zastal z kolei zagrał z Amerykanami – zarejestrowanymi w końcu Kamaką Hepą i Dariousem Hallem oraz nowym nabytkiem zielonogórskiego klubu – Jamesem Washingtonem.
Pierwsze minuty spotkania należały do przyjezdnych, którzy świetnie weszli w grę. Szczególnie wyróżniali się Kamaka Hepa i Darious Hall, którzy rozgrywali pełne zaangażowania i dynamiki akcje. Po trzech minutach gry Zastal prowadził już 10-2. Mimo usilnych prób gospodarzy oraz dobrym akcjom Coreya Sandersa, udawało im się zejść maksymalnie na trzy oczka straty. W ostatnich minutach kwarty jednak łańcucianie zebrali się do gry, lecz mieli problem szczególnie z niepotrzebnymi stratami. Wykorzystali to przyjezdni, którzy po spokojnie rozegranej końcówce zakończyli tą część spotkania prowadzeniem 28-16.
Pierwsze minuty spotkania należały do przyjezdnych, którzy świetnie weszli w grę. Szczególnie wyróżniali się Kamaka Hepa i Darious Hall, którzy rozgrywali pełne zaangażowania i dynamiki akcje. Po trzech minutach gry Zastal prowadził już 10-2. Mimo usilnych prób gospodarzy oraz dobrym akcjom Coreya Sandersa, udawało im się zejść maksymalnie na trzy oczka straty. W ostatnich minutach kwarty jednak łańcucianie zebrali się do gry, lecz mieli problem szczególnie z niepotrzebnymi stratami. Wykorzystali to przyjezdni, którzy po spokojnie rozegranej końcówce zakończyli tą część spotkania prowadzeniem 28-16.

Po krótkiej przerwie gra zrobiła się zdecydowanie bardziej nerwowa, a oba zespoły miały spory problem z wykończeniem akcji. Przez ponad dwie minuty drużyny trafiły zaledwie po jednym rzucie spod kosza. W tym momencie jednak kolejny zryw zaliczył Zastal, który po serii 6-0 powiększył swoją przewagę. W połowie tej kwarty zielonogórzanie prowadzili piętnastoma punktami i rozpoczęła się intensywna wymiana kosz za kosz. Sokół zaskoczył przyjezdnych serią trafień z dystansu, dzięki którym zaczęli gonić wynik. Na dwie minuty przed końcem połowy miejscowi zeszli na 6 oczek straty (38-44). W tej sytuacji o czas prosił trener David Dedek. Po niej gra zrobiła się niezwykle chaotyczna, a Zastal miał ogromny problem z zastawieniem własnego kosza. Po przewinieniu Halla rzuty osobiste wykorzystał Nowakowski, spod kosza trafił Faye i na minutę przed końcem kwarty Sokół tracił zaledwie dwa oczka. Takim wynikiem też zakończyła się ta kwarta, a na przerwę zespoły udały się przy stanie 42-44.

Po zmianie stron, podobnie jak na początku meczu, lepiej rozpoczął Zastal, który rozgrał szybką serię 7-2. Sytuacja jednak nabrała tempa, kiedy dwie trójki z rzędu trafił Mateusz Szczypiński i Sokół zszedł na jedno oczko straty, 52-53. Był to efekt błędów i nieporozumień, które ponownie ogarnęły drużynę z Winnego Grodu. W tej sytuacji znów o czas prosił trener Dedek, która miała na celu uspokojenie i poukładanie gry przyjezdnych. Praktycznie do końca kwarty zielonogórzanie musieli bronić się przed naporem Sokoła, który cały czas utrzymywał dystans maksymalne dwóch koszy. Na prowadzeniu jednak pozostawał Zastal. To zmieniło się dopiero na niewiele ponad minutę przed końcem kwarty, kiedy to po rzutach wolnych Cheese’a łańcucianie doprowadzili do remisu 60-60. Wynik tej części spotkania ustanowił Novak Musić, który na dwie sekundy przed syreną dołożył dwa oczka do dorobku zielonogórzan.

Sokół silnie naciskał przyjezdnych od początku ostatniej części spotkania, mimo to ciągle nie potrafił wyjść na prowadzenie. Zielonogórzanie z kolei dzięki celnym trójkom Musicia i Nowakowskiego odskoczyli na sześć oczek przewagi co dało im chwilę wytchnienia. Dwa punkty dołożył jeszcze Groselle i sytuacja wydawała się być opanowana. Miejscowi jednak zawzięcie chcieli grać o pierwsze ligowe zwycięstwo. Dzięki serii 9-0, którą rozegrali w blisko trzy minuty, objęli pierwsze w meczu prowadzenie 75-74. Do kolejnego remisu i przewagi szybko doprowadził jednak Geoffrey Groelle i na minutę przed końcem meczu zielonogórzanie prowadzili 77-75. Wynik wyrównał jeszcze Młynarski i sytuacja była niezwykle napięta. Na ponowne prowadzenie zielonogórzan wyprowadził Novak Musić, lecz w kluczowym momencie rzuty wolne wykorzystał też Tyler Cheese. Zegar wskazywał 6 sekund do syreny i piłka należała do Zastalu. Do kosza piłkę wsadził Hall, w odpowiedzi jednak w ostatniej sekundzie spod kosza punkty zdobył Cheese, które zaważyły o tym, że w Łańcucie rozegrana została dogrywka (81-81).
Mimo zmęczenia obie drużyny agresywnie rozpoczęły doliczony czas spotkania. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli miejscowi, lecz szybko wynik wyrównali zielonogórzanie. Cała dogrywka upływała na intensywnej wymianie punktów z obu stron, jednak zwycięsko z tego pojedynku wyszedł Zastal, który zwyciężył 89-88.
W zielonogórskiej ekipie wyróżniał się przede wszystkim Novak Musić, który zdobył 25 punktów, 3 zbiórki i 6 asyst. Double-double zanotował Geoffrey Groselle, na które złożyło się 18 punktów i 13 zbiórek. Liderem Sokoło był z kolei Tyler Cheese, który także zapisał na swoim koncie double-double (21 punktów i 10 zbiórek).
Wyniki poszczególnych kwart:
I: 16-28
II: 26-16
III: 18-18
IV: 21-19
Dogrywka: 7-8
2023-10-15 21:47:02
Kategoria: kosz / newsy