Przemysław Żołnerewicz o przygotowaniach do sezonu
Nowy kapitan Enei Zastalu BC Zielona Góra, Przemysław Żołnierewicz ocenił postawę drużyny po pierwszym meczu sparingowym. Mówi, że to nie przygotowania przedsezonowe świadczą o sile zespołu i Zastal w nowym wydaniu - młodym i świeżym może być zaskoczeniem w lidze. Wskazuje również jednego zawodnika, który wyrasta na najmocniejszy punkt zielonogórskiego klubu.
Jak ocenia Pan zespół po pierwszym sparingu?
- Wygraliśmy jednym punktem, jednak wiadomo – to są sparingi i nie ma co przykładać większej uwagi do tego. To jest element procesu treningowego, który pozwala nam się zgrywać w warunkach bardziej meczowych. Sprawdzamy różne rozwiązania i myślę, że to bardziej jest dla trenera, który chce zobaczyć jak nowi zawodnicy funkcjonują w jego pomysłach taktycznych. Myślę, że mieliśmy cenną lekcję, natomiast zdajemy sobie sprawę, że teraz jest jeszcze taki okres gdzie nogi są ciężkie, gdzie dużo biegamy i ciężko sprawdzić naszą wartość w warunkach przedsezonowych.
A czy o takim meczy można już ocenić wartość i siłę drużyny?
- Myślę, że po jednym meczu i całym okresie przygotowawczym naprawdę ciężko się to ocenia. W ciągu mojego doświadczenia w tej lidze, widziałem zawodników, którzy grali fatalnie w okresie przygotowawczym, a zaczynała się liga i wchodzili na dużo wyższy poziom. Dlatego też nie ma co przywiązywać dużej wagi do tego bo tak jak my jak i przeciwnicy są w różnych okresach, zawodnicy różnie podchodzą do meczów przedsezonowych. Wszyscy się chronią od ewentualnych urazów bo obciążenia są naprawdę wysokie. Na spokojnie z tą oceną bym się jeszcze wstrzymał.
Z meczu sparingowego nie są dostępne żadne statystyki. Czy jest Pan w stanie okiem zawodnika ocenić gdzie wyglądaliście na boisku najlepiej?
- Jako drużyna wyglądaliśmy najlepiej w momentach tranzycyjnych ofensywnie, sporo wtedy łatwych punktów udało się zdobywać. Glenn Cosey zagrał naprawdę dobry mecz, brał na siebie odpowiedzialność w ważnych momentach i naprawdę dobrze się prezentował. Był chyba naszą najsilniejszą pozycją bo też kreował dużo otwartych rzutów. Dużo jednak otwartych rzutów było niecelnych na przykład osobistych więc też widać to, że jesteśmy zmęczeni.
A jak wygląda aktualnie wasz okres przygotowawczy? Udało się już zakończyć intensywne treningi na stadionie i jest już więcej ćwiczeń pod koszem?
- Niestety jeszcze nie, rano w większości biegamy bez piłki, później biegamy z piłką a na koniec biegamy w grze, więc tego biegania jest naprawdę dużo. Czujemy zmęczenie ale po to jest okres przygotowawczy, żeby później było łatwiej.
Został Pan mianowany kapitanem zespołu. Jak Pan się czuje na takim stanowisku?
- Jest to po prostu przydzielenie funkcji i myślę, że w kontekście funkcjonowania całego zespołu jest to istotna funkcja takiego łącznika. Jak jest fajnie i kolorowo to kapitan nie ma za dużo do roboty, natomiast jak się zaczynają jakieś problemy na przykład w łączności zawodnicy-trener lub zawodnicy –klub to wtedy zaczyna się moja funkcja. Mam nadzieje, że będzie tego jak najmniej. Natomiast jest to jednak odpowiedzialność bo jakieś problemy z łącznością pojawiają się zawsze i odpowiedzialność na ich rozwiązaniu leży na mnie. Muszę być głosem zespołu i na tym to właśnie polega. To jest mój dziesiąty sezon w polskiej lidze i drugi sezon w Zastalu więc realia znam i myślę, że będę się dobrze spisywał w tej roli.
A jak Pan ocenia nowych kolegów z zespołu? Czy faktycznie Zastal w nowym wydaniu może być zaskoczeniem w tym sezonie?
- Myślę, że tak. Jedna jest rzecz specyficzna dla tej drużyny – jesteśmy młodzi. Najstarszy zawodnik – Glenn, ma dopiero 30 lat i u niego już widać doświadczenie i jest tak zwanym pewniakiem. Natomiast w specyfice drużyny młodej jest to, że jest trochę nerwowości, mniej doświadczenia ale jest więcej zadziorności, biegania i zrywu. Taka jest perspektywa całego sezonu, że Ci ludzie będą grać lepiej pod jego koniec niż na początku. To jest naprawdę dobra perspektywa. Liga będzie silniejsza w tym roku i to też nas zweryfikuje.
Źródło: Radio Zielona Góra
- Wygraliśmy jednym punktem, jednak wiadomo – to są sparingi i nie ma co przykładać większej uwagi do tego. To jest element procesu treningowego, który pozwala nam się zgrywać w warunkach bardziej meczowych. Sprawdzamy różne rozwiązania i myślę, że to bardziej jest dla trenera, który chce zobaczyć jak nowi zawodnicy funkcjonują w jego pomysłach taktycznych. Myślę, że mieliśmy cenną lekcję, natomiast zdajemy sobie sprawę, że teraz jest jeszcze taki okres gdzie nogi są ciężkie, gdzie dużo biegamy i ciężko sprawdzić naszą wartość w warunkach przedsezonowych.
A czy o takim meczy można już ocenić wartość i siłę drużyny?
- Myślę, że po jednym meczu i całym okresie przygotowawczym naprawdę ciężko się to ocenia. W ciągu mojego doświadczenia w tej lidze, widziałem zawodników, którzy grali fatalnie w okresie przygotowawczym, a zaczynała się liga i wchodzili na dużo wyższy poziom. Dlatego też nie ma co przywiązywać dużej wagi do tego bo tak jak my jak i przeciwnicy są w różnych okresach, zawodnicy różnie podchodzą do meczów przedsezonowych. Wszyscy się chronią od ewentualnych urazów bo obciążenia są naprawdę wysokie. Na spokojnie z tą oceną bym się jeszcze wstrzymał.
Z meczu sparingowego nie są dostępne żadne statystyki. Czy jest Pan w stanie okiem zawodnika ocenić gdzie wyglądaliście na boisku najlepiej?
- Jako drużyna wyglądaliśmy najlepiej w momentach tranzycyjnych ofensywnie, sporo wtedy łatwych punktów udało się zdobywać. Glenn Cosey zagrał naprawdę dobry mecz, brał na siebie odpowiedzialność w ważnych momentach i naprawdę dobrze się prezentował. Był chyba naszą najsilniejszą pozycją bo też kreował dużo otwartych rzutów. Dużo jednak otwartych rzutów było niecelnych na przykład osobistych więc też widać to, że jesteśmy zmęczeni.
A jak wygląda aktualnie wasz okres przygotowawczy? Udało się już zakończyć intensywne treningi na stadionie i jest już więcej ćwiczeń pod koszem?
- Niestety jeszcze nie, rano w większości biegamy bez piłki, później biegamy z piłką a na koniec biegamy w grze, więc tego biegania jest naprawdę dużo. Czujemy zmęczenie ale po to jest okres przygotowawczy, żeby później było łatwiej.
Został Pan mianowany kapitanem zespołu. Jak Pan się czuje na takim stanowisku?
- Jest to po prostu przydzielenie funkcji i myślę, że w kontekście funkcjonowania całego zespołu jest to istotna funkcja takiego łącznika. Jak jest fajnie i kolorowo to kapitan nie ma za dużo do roboty, natomiast jak się zaczynają jakieś problemy na przykład w łączności zawodnicy-trener lub zawodnicy –klub to wtedy zaczyna się moja funkcja. Mam nadzieje, że będzie tego jak najmniej. Natomiast jest to jednak odpowiedzialność bo jakieś problemy z łącznością pojawiają się zawsze i odpowiedzialność na ich rozwiązaniu leży na mnie. Muszę być głosem zespołu i na tym to właśnie polega. To jest mój dziesiąty sezon w polskiej lidze i drugi sezon w Zastalu więc realia znam i myślę, że będę się dobrze spisywał w tej roli.
A jak Pan ocenia nowych kolegów z zespołu? Czy faktycznie Zastal w nowym wydaniu może być zaskoczeniem w tym sezonie?
- Myślę, że tak. Jedna jest rzecz specyficzna dla tej drużyny – jesteśmy młodzi. Najstarszy zawodnik – Glenn, ma dopiero 30 lat i u niego już widać doświadczenie i jest tak zwanym pewniakiem. Natomiast w specyfice drużyny młodej jest to, że jest trochę nerwowości, mniej doświadczenia ale jest więcej zadziorności, biegania i zrywu. Taka jest perspektywa całego sezonu, że Ci ludzie będą grać lepiej pod jego koniec niż na początku. To jest naprawdę dobra perspektywa. Liga będzie silniejsza w tym roku i to też nas zweryfikuje.
Źródło: Radio Zielona Góra
2022-08-30 15:32:25
Kategoria: kosz / newsy